Jemy śniadanko w hostelu, pakujemy nasze klamoty i przenosimy sie do hotelu, ktory wczoraj znaleźliśmy. Szybko ruszamy na miasto, zeby nie tracic dnia. Pogoda jest piekna. O 9 rano jest juz ponad 20 stopni. Zaczynamy od Koutoubia mosque, ktory jak wszystkie inne meczety jest zamkniety dla niewiernych, ale warto sie pokrecic po ogrodach, zwlaszcza kiedy zaczynaja sie nawolywania do modlitwy, co daje niesamowiete wrazenie. Ruszamy dalej do Saadian Tombs, miejsca pochowku najbogatszej dynastii panującej w Marrakeszu w XVIw. Dorobili sie na handlu cukrem, a stan ich posiadania widac w przepychu z jakim kazali sie pochowac. Po obiadku idziemy jeszcze do Bahia palace i Dar Si Said-muzeum, w ktorym w sumie poza wystawa biżuterii :-)))) nie znajdujemy nic fajnego. Przez reszte dnia krecimy sie po souq'ach-straganach i placu przygladajac sie cudom jakie tu sie dzieja i robiac to z ukrycia to nie, zdjecia ( trzeba uwazac bo czesto po zrobieniu zdjecia wysuwa sie łapka szukajaca zaplaty)