Niestety początek podróży z biurem nie najlepszy. Na lotnisku jesteśmy o 2-giej w nocy, 2 godziny przed wylotem jak należy. Po odprawie wsiedliśmy do samolotu, Franek cały zachwycony, bo to jego pierwszy lot i po 5 min musieliśmy wysiąść. Maszyna nie poleci, awaria. I tak oto pierwsze 4 godziny naszego urlopu spędzamy na lotnisku Okęcie ze zmęczonym i płaczącym dzieckiem.
Kiedy awaria wreszcie zostaje usunięta, lecimy, al jesteśmy tak padnięci, że całą drogę przesypiamy. Potem już idzie gładko: odprawa, transfer do hotelu, zameldowanie. Przebieramy się szybko w stroje kąpielowe i biegniemy na basen. Już pierwsze zanurzenie stopy w cieplutkiej wodzie wynagradza nam trudy podróży. Okazuje się, że hotel położony jest 5 min od plaży, więc obowiązkowo idziemy zobaczyć morze. Na plaży tłum, ale Morze Czarne cudne, ciepłe i czyste.