O 9tej rano lądujemy na miejscu. Wita nas uderzenie gorącego powietrza i zapach tropików- to połączenie zapachu wilgoci, roślin i słońca. Wiza wbita na 30 dni, szybka zmiana obuwia na lżejsze i w drogę.
Żeby jak najtaniej-ale nie najszybciej- dostać się do miasta należy na pierwszym piętrze wyjść na zewnątrz lotniska i szukać znaków na shuttle Bus- jest to darmowy autobus, który po 20 min dowozi nas do Public Transport Centre. Stąd należy numerem 551-jest to biały van- za 40 bht jechać do końcowego przystanku pod Victory Monument. Z Victory Mon. miejskim autobusem 59 za 13 bht jedziemy do Democracy Monument, a tu już tylko rzut do Khosan Rd. Drogę tę pokonujemy z poznanymi na przystanku bardzo fajnymi Włochami, którzy właśnie zaczynają swoją 6cio tygodniową przygodę w Azji. Nasze drogi niespodziewanie jeszcze się skrzyżują.
Na szczęście nie śpimy na Khosan Rd, która bardzo szybko stanie się naszą najmniej ulubioną ulicą w Bkk, ale na Rambutree Rd-cichej, klimatycznej ulicy opodal KSR w Sawasdee House-czysty, cichy, choć nie najtańszy. Pokój dla dwojga 400bht za noc.
Szybki prysznic i w miasto. Z uwagi na mały dystans postanawiamy zobaczyć Golden Mount. Zmiana czasu, niewyspanie i tęsknota jednak zwyciężają i po zobaczeniu co mieliśmy zobaczyć wracamy do hostelu na drzemkę.
To stawia nas na nogi na tyle, że widzimy Bkk w lepszych barwach i zaczynamy cieszyć się pobytem, zwłaszcza, że wieści od babci są budujące.