Auto jest o godzinie 11stej pod hotelem, zjadamy obiad i pędzimy do Sozopolu. Droga dobra, widoki ładne i dość szybko docieramy na miejsce. Ponieważ to środek sezonu i chwilka po południu z nieba leje się żar. Takich temperatur nie doświadczyliśmy nawet w tropikach. Spacerujemy uliczkami Sozopolu, podziwiamy starówkę. Jest na tyle mała, że można ją obejść w maksymalnie 2 godziny. Ceny trochę wyższe niż na Słonecznym Brzegu, ale wykończeni upałem kusimy się na lody.