Ostatnie dni spędzamy w Cancum i okolicach. Jesteśmy juz totalnie spłukani wiec zostają nam wypady na plażę, gapienie sie godzinami w morze, zeby jak najdłużej zatrzymać ten obrazek w pamięci a wieczorem wyprawa do mniej komercyjnej części miasta na smakołyki z garkuchni. Puste za dnia placyki wypełniają sie ludźmi, odpoczywającymi po upalnym dniu, po ciężkiej pracy lub po prostu ludźmi którzy chca spędzić czas ze znajomymi przy czymś dobrym do podgryzania. a podgryzać jest co. Wszelkiej maści tortillas, taccos, buritos i inne nie znane nam nawet z nazwy pyszności