Podróż z Coby nocą do Cancun była niesamowitym doświadczeniem. Droga wiodła przez dżunglę i tylko gdzie nie gdzie były ślady cywilizacji w postaci wiosek indiańskich. W każdej wiosce kilka domów zbudowanych z bambusa lub murowanych. Drzwi otwarte na oścież (przed czym miano by się zamykać, chyba tylko dzikimi zwierzętami), przez które widać pierwsze pomieszczenie "salon". Najważniejsze meble to hamak i telewizor.
Następnego dnia wybraliśmy sie promem na Cozumel, pobliska wyspę i zawiedliśmy się baardzo. Na maxa komercyjna wyspa, hałaśliwa, pełna bezcłowych sklepów, męcząca. Poruszać po wyspie można się tylko taksówkami. Szybka wyprawa nad morze, trochę nurkowania i powrót.
Dziś odpoczynek i relax w Xel-ha-największym naturalnym aquaparku. Ryby, papugi, delfiny, iguany...Raj dla nurków i obżartuchów-pyszna kuchnia meksykańska a wszystko w cenie biletu. Pelen relax.