Po śniadaniu postanawiamy zdobyć zamek. Wydaje się być blisko, ale właściciel hotelu, który wita nas na śniadaniu i pyta co byśmy chcieli robić, twierdzi, że do zamku są ze 3 km i w tym upale mały nie da rady, więc prosi kolegę (dostawcę) żeby nas podrzucił pod zamek. Super. Po 3 min jesteśmy pod zamkiem i wspinamy się na wzgórze. Z zamku pozostały tylko mury, jedna wieża, a reszta to ruiny. Zamek pochodzi z Xw, a wśród ruin znaleźć można domy mieszkalne, świątynie a nawet cmentarz. W świątyni widoczne są nawet malowidła. Widok z murów jest piękny, na morze, góry i miasteczka o czerwonych dachach. Na terenie zamku jest działający kościół greckokatolicki, ale największą atrakcją dla naszej pociechy są żyjące tu żółwie.
Z zamku schodzimy ścieżką przez las do morza i tu już zostajemy do wieczora.