2 godziny drogi od naszego hotelu znajduje się obiekt UNESCO- Meteory czyli klasztory zawieszone na skałach. Ruszamy z samego rana. Droga bardzo prosta wiedzie przez piękną dolinę. W mieście Kalambaka już są znaki na Meteory a w oddali widać charakterystyczne wzgórza. W XIV w było ich 24, wybudowane na skałach, bez dostępu z dołu, jako schronienie przed prześladowcami tureckimi. Mnisi mogli dostać się na dół tylko w koszach spuszczanych na linach, a ponieważ liny były w różnym stanie technicznym, to wola Boża decydowała, czy mnich przeżył i dotarł cało na dół. Obecnie klasztorów jest tylko 6. Wdrapywanie się po stromych schodach w upale to spore wyzwanie. Chciałam zobaczyć chociaż dwa-jeden męski, i jeden żeński. Franek był tak zachwycony klasztorami i wspinaczką na szczyt, że zwiedziliśmy trzy. Widoki z klasztorów są piękne. W środku wita przyjemny chłód i mimo turystów, cisza. Ponieważ klasztory są dalej zamieszkane potrzebny jest odpowiedni strój. Jesteśmy na to przygotowani, ale dla tych co zapomnieli skromniejszego przyodziewku przy kasach można wypożyczyć spodnie lub spódnicę.
Kaplice są pięknie malowane freskami. Atmosfera zadumy, ale przede wszystkim podziwu dla budowniczych. Zwiedzamy najpierw klasztor Nikoláou (św. Mikołaja), potem Varlaam, gdzie jeszcze funkcjonuje winda linowa, a na koniec żeński klasztor Roussánou (Św. Barbary). Umęczeni wspinaczkami zjeżdżamy do miasta na mussakę i gyrosa. Do hotelu docieramy wieczorem.