Wynajetym autem wybralismy sie dzis do Tulum. Kiedy tylko wyjechalismy na ulice probowalismy sie zorientowac w jakim kierunku mamy jechac i jak opanowac jazde autem z automatyczna skrzynia biegow i w calym tym zamieszaniu przejechalismy na czerwonym swietle. Nagle z nikad pojawil sie policyjny motocykl. No to pieknie bedzie mandat!!Kiedy tylko policjant zorientowal sie ze turysci od razu w oczach pojawily mu sie dolarki. Krecil cos tam ze mandat, ze musi zatrzymac prawo jazdy, ze bedzie do odbioru na komisariacie......Prawo Jazdy!!!Zatrzymane!!!Komisariat!!!O nie!!Szybka akcja, parę dolarkow w łapę i jedziemy. Tak oto wygladalo nasze pierwsze spotkanie z meksykańskim przedstawicielem prawa.
Auto ma klimatyzacje, wiec wydaje mi sie ze jest raczej chlodno ale kiedy wysiadamy na miejscu uderze w nas fala wilgotnego, lepkiego goraca-zar tropikow!Hurra!Przebieramy sie w stroje kapielowe i biegniemy zwiedzac ruiny. XII wieczne ruiny polozone nad brzegiem Morza Karaibskiego, zbudowane z bialego kamienia, robia niesamowiete wrazenie. Od morza wieje silny wiatr, a w powietrzu czuc sol. Morze ma najpiekniejszy odcien turkusu jaki mozna sobie wyobrazic. Z klifu schodami mozna zejsc na plaze, z ktorej roztaczal sie piekny widok na ruiny miasta.